2023 rok to rok przełomowy!
W tym roku minęło 50 lat od otworzenia pierwszego sklepu Biżuterii Szyszka. Poniżej będziecie mogli przeczytać o losach oraz przeciwnościach, jakie musieli pokonać założyciele naszej firmy, byśmy dziś mogli być w tym miejscu, w którym jesteśmy.
Jednak wszystko idzie na przód. My także mimo tego, że od 50 lat prowadzimy rodzinny biznes, chcemy iść z duchem czasu i podążać za oczekiwaniami naszych klientów.
Dlatego to właśnie w tym roku – 2023 – który ma dla nas symboliczne znacznie – otwieramy nową stronę internetową Biżuterii Szyszka www.bizuteriaszyszka.pl. Dzięki niej będziecie mogli bez wychodzenia z domu zobaczyć dużą część naszej biżuterii. Mamy nadzieję, że zachęci Was to do odwiedzania naszych salonów w celu doboru modelu, który będzie do Was pasował idealnie.
Za pomocą tej strony będziecie także mogli dowiedzieć się o dodatkowych usługach, które realizują salony Biżuterii Szyszka tj: grawer, naprawa, skup.
Pary Młode oraz przyszłych narzeczonych zapraszamy do zapoznania się z: “Pakietem ślubnym Biżuterii Szyszka” oraz “Pakietem zaręczynowym Biżuterii Szyszka”.
Dziękujemy, że od 50 lat jesteście z nami. Dzięki Wam możemy nadal ozdabiać kobiecy świat.
A teraz zachęcamy do przeczytania historii naszej firmy, pokazującej zarówno ciekawe losy jej założycieli jak i koloryt naszego regionu w latach 1973-2023!
1. Początek czyli… – “Chcieć od życia więcej!”
Przenieśmy się w czasie… Jest rok 1973. Wojciech i Barbara rodowici Zduńskowolanie, dzięki wielu staraniom dostają pracę w Gdańsku! Co za radość! Tak, to te czasy, kiedy wraz ze stanowiskiem pracy dostawało się mieszkanie!
Często jednak w życiu zdarza się tak, że odmienia się los.
Akurat równocześnie dostają zgodę na otwarcie prywatnego sklepu w Zduńskiej Woli! Możliwość otwarcia prywatnego lokalu to coś absolutnie wielkiego! Mógłby być to trzeci niepaństwowy sklep z różnorodnym asortymentem w mieście!
Trudna rzeczywistość PRL-u powoduje, że Wojtek i Basia przegadują kilka wieczorów i nie wiedzą, jaką podjąć decyzję.. Dwie szanse! Naraz! Czy jechać w nieznane z całą rodziną i zacząć nowe życie, czy zostać w swojej ojcowskiej ziemi i otworzyć własną działalność czyli zrobić coś wielkiego?!
Wy znacie już odpowiedź! prawda?
Na otwarciu sklepu są władze miasta – To jest wydarzenie! Co za radość dla Zduńskowolan! W końcu jest gdzie kupić komuś prezent! Prezent dla domu, dla kogoś bliskiego, dla kobiety – ze szczególnym naciskiem na KOBIETY :D. Data otwarcia też nie jest bez znaczenia .. to 8 marca 1973… Dzień Kobiet…
A gdzie mieści się pierwszy sklep, jaki ma asortyment, w jaki sposób zdobywa się towar, gdy nie ma go gdzie kupić, czy jest kolorowo, czy wręcz przeciwnie – pojawiają się nowe trudności? O tym poniżej, w kolejnej części “Naszej historii…”
2. “Kiedyś “cuda” dziś relikty przeszłości”
“Wystrój był bardzo skromny, ale liczyliśmy, że kiedyś będzie lepiej…” – tak wygląd pierwszego sklepu opisuje Barbara Szyszka, obecnie prababcia i nestorka rodu, a 50 lat temu założycielka firmy znanej Wam dziś pod nazwą “Biżuteria Szyszka”. Co dokładnie znaczą jej słowa?
Dziś byłoby to nie do przejścia… Na ścianach płyta pilśniowa a na niej haki z drutu… To była ścianka reprezentacyjna. Dziś użylibyśmy modnego słowa “packboard”… Wtedy jednak to były po prostu realia… W PRL-u wystrój zrobiono z tego, co udało się “załatwić”. Ale czego na tej ścianie nie było! Ozdobne talerze i porcelana z Tuszyna, imitacje bluszczy i sztuczne kwiaty z Anina pod Warszawą, makatki niczym w Cepelii, zasłony z pasków z plastiku w kolorach tęczy tzw. “mazowsze” lub koralików zamiast drzwi, lustra w ramach drewnianych i metalowych z Konstantynowa…
Po drugiej stronie regały… także “ekskluzywne” – metalowy, spawany stelaż i zwykła deska.
A na tych deskach zestawy prezentowe! Wiecie co to oznaczało? Ręcznie malowane wazony z Cieplic koło Jeleniej Góry, galanteria metalowa czyli koszyczki z uchwytem do szklanek (pamiętacie to?!), metalowe tace oraz podstawki pod szklanki z Częstochowy, metalowe sztućce z ozdobnymi rączkami, szkło białe i złocone z Piotrkowa Trybunalskiego, zestawy figurek z kamionki np. rybki z kamionki, słoniki, kryształy z Ruśca…
A teraz podnieście głowę w górę! Ilość kolorów i świateł Was zaskoczy! Żyrandole-sopelki z Opaczy, lampy z Blachowni, lampki – latarenki z Częstochowy.
Wolne przestrzenie zajmują… drewniane stoły, stoliki kawowe, ławy oraz stoliki pod lustra z Konstantynowa.
I wisienka na torcie… ciupagi z Zakopanego oraz.. wózki dziecięce z Mykanowa!
Czy poczuliście klimat?! Tak, to był wyjątkowy sklep!
Niestety zdjęcia z tamtego okresu nie zachowy się… Przedstawione tu fotografie pochodzą z późniejszego okresu (naszym zdaniem, mimo wszystko, pokazują swoisty klimat…)
Jeszcze nie zdradziliśmy Wam, jaką nosił nazwę ale myślimy, że jeśli przeczytaliście całą listę asortymentu to nie będziecie zdziwieni, że nazywał się… “1001 DROBIAZGÓW” a dokładnie “Classic – 1001 drobiazgów – Barbara Szyszka”
A gdzie mieści się pierwszy sklep, jaki ma asortyment, w jaki sposób zdobywa się towar, gdy nie ma go gdzie kupić, czy jest kolorowo, czy wręcz przeciwnie – pojawiają się nowe trudności? O tym poniżej, w kolejnej części “Naszej historii…”
3. “Przekupstwo, łapówki czy uprzejmość? – czyli zdobywanie towaru w PRL-u”
Jak pozyskać towar, gdy nie ma go gdzie kupić?! A jeśli o tym gdzie dostać towar dla ”prywaciarzy” wiedzą tylko nieliczni? Z tym problemem Barbara i Wojciech mierzą się od początku! Nie dają jednak za wygraną. W końcu trzeba zrobić kolejną dostawę towaru… Ale jak?! Użyli przecież już wszystkich swoich kontaktów, żeby zaopatrzyć go do tej pory. Jadą znów do Częstochowy, Tuszyna, Piotrkowa, ale ludzie mówią, że już zrobili i sprzedali, co mogli. Reszta to towar przeznaczony do sklepów państwowych. Kolejne dni Basi i Wojtka mijają pod hasłem: Co robić?!
…I eureka! Mają to! Zduńska Wola słynie przecież z ciepłych kocy i pięknych ręczników produkowanych przez wielką lokalną fabrykę. Kupują więc ich ile tylko mogą i podejmują kolejną próbę. Wsiadają w swoją starą Syrenkę i ruszają do Łodzi. Od sklepu do sklepu, od miejsca do miejsca, wchodzą, oglądają, pytają… Nikt nie chce mówić, skąd wziął towar…
Ale oni mają asa w rękawie… Pani Basia wraca z mężem do auta i ponownie pojawia się w wybranych miejscach. Tym razem z naręczem kocy i ręczników. Ludzie są zachwyceni! Wówczas wiele by dano za taki ciepły koc… za miękki ręcznik… na przykład… informację: gdzie ktoś prywatnie produkuje lampy, albo lustra, albo galanterię metalową, albo kryształ…
I tak, jak to dziś nazwie Barbara Szyszka, “dzięki wzajemnym uprzejmościom” dowiadują się o miejscach “tajemnych”. Ich poszukiwania nie trwają jednak miesiąc czy dwa… Poszukiwanie towaru i pozyskiwanie go za pomocą “darów Zduńskiej Woli” czyt. koców i ręczników trwa kilka lat…
Brzmi to aż nierealnie, gdy porównamy to do dzisiejszych czasów prawda? Dziś wpisujemy hasło w google, robimy przelew a kurier dowozi nam towar. Zaledwie 50 lat temu wygladało to jednak zupełnie inaczej…
4. “Najbardziej pechowa wyprawa”
Gdy wiatr wieje w oczy, a za oknem mroźna zima Barbara i Wojciech Szyszka po raz co najmniej setny ruszają po towar. Dowiadują się o nowym miejscu, w którym można kupić piękne kryształy.
W końcu są! Wazony, patery, misy, kieliszki, cukiernice! Ten blask prawdziwego kryształu! Są zachwyceni! Ten towar można kupić! Wybierają tak dużo towaru, ile uda im się załadować do syrenki. Delikatnie wkładają każdą paczkę zapakowaną w szary papier i sznurek (w PRL każdy towar był w ten sposób zapakowany). Spod Warszawy szczęśliwi wracają do domu.
Ale co to?! Nagle z ich wysłużonej syrenki słyszą piski… i BAM! W aucie pęka im pasek klinowy! Dziś nic prostszego: telefon do ubezpieczyciela i za kilka godzin jesteśmy w domu. Wtedy nie ma telefonu, ani ubezpieczyciela, jest zima i zaraz będzie ciemno, a do domu daleko… Muszą szybko działać!
Wymyślają, że rozpakują kryształy i zrobią pasek ze sznurków, którymi pakunki były owinięte… Boją się jednak, że towar może się potłuc…
Wpadają na drugi pomysł. Jest zima więc Barbara ma na sobie kilka par pończoch… To jest to! Wiążą i ruszają! Radość jest wielka i na szczęście Barbara ma jeszcze koc do ogrzania nóg! 40km przed domem pończochy urywają się… Jest już ciemno. Tym razem muszą rozpakować kryształy i zrobić pasek klinowy ze sznurków. Totalnie zmęczeni docierają do Zduńskiej Woli. Rankiem kolejnego dnia otwierają bagażnik, by wypakować towar…
Szok! Smutek! Niedowierzanie! Całe to poświęcenie na darmo! Towar nawet nie potłukł się, jednak nie jest prawdziwym wymarzonym kryształem, a zwykłym szarym szkłem, które nijak się ma do tego, który im obiecywano… Barbara i Wojciech nie mieli sumienia, by wystawić taki towar na swoich półkach… Przez długie lata korzystali z tej “oszukanej” zastawy w swoim domu, a także rozdawali po znajomych i rodzinie, jeśli komuś akurat wytłukło się szkło…
Historia działa się na koniec lat 70. Wtedy faktycznie była totalnie pechowym dniem… Z upływem lat stała się rodzinną anegdotą, ubarwiającą każde towarzyskie spotkanie 😉
A pięknych kryształów załatwili jeszcze moc!
5. “A zaplecze żyło swoim życiem…”
Weszliśmy w lata 80. Barbara i Wojciech są zmuszeni, by w pewnym sensie okłamywać klientów. Cóż, nie mają wyboru…
Nastaje dzień, gdy po raz pierwszy wywieszają na drzwiach kartkę “Towar wyprzedany”, choć mają jeszcze trochę zapasów. Dlaczego?! Wkroczył rok 81, a z nim stan wojenny. Problem z dostawami jest olbrzymi. Ludzie wykupują wszystko, co nawet nie jest im potrzebne, licząc, że potem będą mieli coś wartościowego do wymiany na inny potrzebny im towar. Rok 81 w Polsce Ludowej określa się w historii jako rok największych kolejek… Wywieszając kartkę “Towar wyprzedany” Barbara i Wojciech unikają zejścia do zera z towarem… Ma to jednak drugi wymiar…
Kiedy po nawet małym zatowarowaniu wywieszają świstek z napisem “Nowa dostawa” wieść szybko się rozchodzi! Gdy otwierają, ludzi w sklepie jest tak dużo! Ludzie trzymają pieniądze w dłoniach, by tylko coś kupić! Wystarczy kilka dni i znów… muszą wywiesić kartkę “Towar wyprzedany”.
PRLowski rollercoaster powoduje, że są przemęczeni… Z jednej strony cieszą się, że jest zbyt. Z drugiej wciąż jeżdżą, by cudem zdobyć nowy towar. Gdyby była możliwość płynnego zakupu towaru człowiek mógłby stać się bogaczem.. Ale towaru nie ma…
Ta rzeczywistość jest trudna dla wszystkich. Dlatego muszą odreagować…! Gdy o 18.00 zostają zamknięte główne drzwi sklepu do “1001 drobiazgów” zmierzają kolejni ludzie ale tym razem wchodzą tylnym wejściem.. A tam co? Z magnetofonu gra muzyka – “Stare melodie” – ukochane pana Wojtka… Mieczysław Fogg, Bernard Ładysz, Irena Santor… Słychać gwar i śmiech! Są zakąski, napitki przyniesione przez gości. Śpiew gwiazd lat 50 przerywa co jakiś czas śpiew pana Wojtka, który obdarzony był pięknym głosem. Pani Basia także czarowała jak zawsze zagadując wszystkich zebranych.
Mimo ciężkich czasów zaplecze żyło swoim życiem. Pani Barbara stojąc za ladą zjednywała sobie ludzi, którzy ją odwiedzali. Dzięki posiadówkom na zapleczu grono znajomych i klientów rosło. A ludzie dawali sobie coś najpiękniejszego: obecność, uśmiech i radość z bycia razem 😉
6. Prywatny życiorys Barbary i Wojtka, czyli od czego wszystko się zaczęło…
Wiecie już, że Barbara i Wojciech pokonali wiele trudów i dzięki ich sile charakteru razem udawało im się pokonywać różne przeszkody. Nie wiecie jednak, że pewnie nie miałoby to miejsca, gdyby nie ich dzieciństwo i dramatyczne przeżycia, które na zawsze ich ukształtują.
Rok 1934 – rodzi się Wojciech…
Wojtek jest drugim dzieckiem szewca Józefa Szyszki. W domu nie ma zbytku, ale rodzina żyje szczęśliwie. Gdy Wojtek ma 10 lat umiera jego najukochańsza mama – Róża… Wszyscy są zrozpaczeni. Wojtek jako szkolny urwis niczego się nie boi… Po śmierci mamy, gdy bardzo za nią tęskni, nie raz przez okno ucieka z domu i biegnie na zduńskowolski cmentarz… na grób…
Czas mija… W pewnym momencie Wojtek trafia do technikum budowlanego i rozpoczyna naukę. Dobrze mu idzie i szybko dostaje pracę po fachu. Projektuje budynki i koordynuje pracę na budowie…
Wraca do rodzinnej Zduńskiej Woli, w której głównym miejscem spotkań jest ulica Łaska. Ta ulica jest niczym promenada. Dziewczyny i chłopcy chodzą grupami. To tam poznaje się pierwsze miłości…
I wtedy właśnie dostrzega Barbarę…
Znają się przecież z widzenia. Ale teraz dorośli… Wojtek wyróżnia się z tłumu swoim wzrostem. Ma 183 cm co na tamte czasy oznaczało – “bardzo wysoki”. Barbara czaruje pięknymi oczami i niesamowitymi, zawsze modnymi, fryzurami. Wojtek proponuje jej przejażdżkę motorem… a po 4 miesiącach stają na ślubnym kobiercu…
7. Jak w powojennej Zduńskiej Woli rodziła się moda, czyli o “influencerce” lat 60-tych Barbarze Szyszce.
Rok 1938 na świat przychodzi Barbara Sawicka. Jej dziecięce lata upływają w towarzystwie sióstr, z którymi łączą ją bliskie relacje. W tamtych czasach dzieci chodzą tak samo ubrane. Barbarę wyróżniają jej wielkie oczy ale rzeczywistość mundurkowa nie pozwala na rozwój w świecie mody.
Przełom następuje gdy Barbara dostaje pracę w Miejskim Handlu Detalicznym. Przez jej ręce przewijają się różne towary do wszystkich sklepów, które to przedsiębiorstwo zaopatruje. Barbara w końcu może sobie pozwolić na zakup wymarzonego stroju czy butów. Gdy po raz pierwszy kupuje sobie czerwoną sukienkę – zachwyt jest tak duży, że siostry Sawickie noszą ją na zmiany!
Barbara zostaje kadrową, a pod opieką ma dziewczęta, które mają praktyki w MHD. To wówczas nadzoruje i ocenia postępy w obsłudze klienta młodych stażystek. Odwiedza w tym czasie mnóstwo sklepów i to właśnie wtedy zauważa, że ma w sobie “tę żyłkę” do handlu.
By odwiedzić siostrę, wyrusza do Warszawy, gdzie zauważa pięknie ubrane i uczesane młode panny! To tam, widząc trendy panujące w stolicy, ścina swoje długie warkocze, a ciemne włosy farbuje na rudo. Od tamtej pory ten kolor zawsze będzie jej znakiem rozpoznawczym.
Barbara kocha piękne stroje i często odwiedza najlepszy sklep z konfekcją damską na Placu Wolności. To salon mody po dawnej kawiarni Europa. Ekspedientki bardzo cenią sobie jej odwiedziny. Wystarczy, że wybierze jakiś model i zaraz znika z półek. Wiele kiebiet w Zduńskiej Woli traktuje strój Barabry jako odzwierciedlenie trendów więc jej styl często jest naśladowany.
A gdzie ją można spotkać? Oczywiście na ul. Łaskiej, która jest promenadą i miejscem spotkań lat 60-tych. I to właśnie tam wypatruje ją Wojciech…
Dziś Barbara Szyszka ma 85 lat… Jest najstarszą, żyjącą osobą z rodziny Szyszków. Do dziś można ją spotkać na ulicach Zduńskiej Woli i nadal z zachwytem można obserwować jej styl. “Nasza historia…” jest dla niej ważna. Mówi o świecie, który wciąż jest… w jej pamięci…
8. Luksus, kicz czy elegnacja? – o przemianach salonu “Biżuteria Szyszka” na przestrzeni lat!
Po 10 latach działalności “1001 drobiazgów” Wojciech Szyszka podejmuje decyzję o wybudowaniu własnego sklepu! Po wielu staraniach udaje mu się wraz z 3 wspólnikami pozyskać zgodę na wybudowanie lokalu na działce oznaczonej jako Łaska 2! Tak, to ten adres, który znacie doskonale!
Budowa nowego, własnego sklepu kończy się w 85 roku. Początkowo asortyment jest tożsamy z towarem z wcześniejszego lokalu. Królują lampy, sztućce, bibeloty, porcelana, kryształ! Klienci zachwycają się nową lokalizacją! Jest przecież w centrum miasta tuż przy Placu Wolności!
W tamtych czasach to miejsce było pełne sklepów, które świetnie prosperowały. “1001 drobiazgów” był jednym z wielu sklepów w tej okolicy, które dziś chcemy przypomnieć i podziękować za ich charakter niezwykłym właścicielom oraz sprzedawcom! Czujczyn – składnica harcerska, sklep zabawkowy po schodkach, Cepelia – cudna ludowizna, drogeria – artykuły kosmetyczne, gospodarstwo domowe, pierwszy firmowy sklep w mieście czyli Big Star a wcześniej prywatna galeria sztuki pod opieką plastyków.
Czy pamiętacie któryś z tych sklepów? A może miał cudownego pracownika, dzięki któremu zawsze uważaliście zakupy w tym miejscu za udane? Czy macie jakąś rzecz, która lata temu zakupiona wciąż Wam służy lub została postawiona na pamiątkę?
Ale jak to się stało, że ze sklepu “1001 drobiazgów” staliśmy się sklepem jubilerskim? Czasem światem rządzi przypadek…
Pewnego dnia nasz lokal zauważa przejezdny handlarz… Zachwyca się wystrojem. Mówi, że sklep jest bardzo atrakcyjny, a jego szefowa – Barbara – ma świetny gust. I zasiewa myśl: “Jeśli chcecie, by sklep był jeszcze bardziej elegancki, wprowadźcie biżuterię! Powiem Wam, gdzie można kupić srebro…” I myśl kiełkuje w Barbarze… W 86 roku wprowadzają srebro… w latach 90 złoto… a nazwa zmienia się na “Sklep jubilerski – Classic”.
A jaki jest dziś? I kto w nim pracuje? A może ktoś z Was pamięta nasz sklep z tamtych lat?
9. Kim jesteśmy teraz? Kim są nasi pracownicy? Jak wygląda nasz nowy salon na ul. Łaskiej 2?
Mamy lata 90. Sklep na Łaskiej 2 prosperuje coraz lepiej. Dorastają też dzieci Barbary i Wojciecha. Maciej i Hanna wchodzą w dorosłe życie, zakładają rodziny…
Pewnego wieczoru dwudziesetokilkuletni Maciej siada przed ojcem i mówi: “Tato, a może byśmy otworzyli następny sklep?” Wojciech obala ten pomysł. Mówi: “Przecież dam Ci ten! Po co Ci więcej?!” Ale każdy młody człowiek chce stanąć “na swoim”…
Maciej rozmawia z ojcem tak długo, aż ten przystaje na pomysł syna. I tak w roku 1995 powstaje salon w Łasku oraz w Sieradzu. Gdy Maciej otrzymuje koncesję na handel złotem (specjalne zezwolenie, pozwalające na obrót metalami szlachetnymi oraz wytwarzanie ich) rodzice ustanawiają go szefem firmy. I to Maciej Szyszka kilka lat temu podejmuje decyzje o gruntownym remoncie lokalu na ul. Łaskiej 2 w Zduńskiej Woli. Plany opóźnia pandemia… Mimo wszystko udaje się i teraz możemy Was powitać w przepięknym nowym salonie!
Cała historia naszej firmy nie byłaby jednak tą samą, gdyby nie nasi pracownicy i osoby, które nas wspierały! Wszystkim naszym pracownikom, którzy byli z nami niezależnie od lat pracy – teraz SERDECZNIE DZIĘKUJEMY! To dzięki Wam jesteśmy dziś w tym miejscu! Szczególnie jednak chcieliśmy docenić pracę tych, którzy są z nami teraz: Kasiu, Paulino, Karolino, Bożeno, Ado, Asiu, Malwino, Klaudio i Haniu – DZIĘKUJEMY!
“Naszą historię” stworzyła dla Was Kalina – córka Macieja i Anny, wnuczka Wojciecha i Barbary ku Waszej uciesze, a także w podzięce i w nadziei na ocalenie od zapomnienia historii jej rodziny i miasta 😉
A my przypominamy, że “Nasza historia…” powstała, by przybliżyć Wam losy rodzinnej firmy oraz aby pokazać, że Biżuteria Szyszka jest firmą związaną z regionem, której najbardziej zależy na zadowoleniu klientów odwiedzającym nasze salony.
Jeśli doczytaliście Państwo do tego momentu – serdecznie zapraszamy do odwiedzenia naszych salonów w Zduńskiej Woli, Sieradzu i Łasku oraz do zajrzenia do zakładki “O nas” oraz “Salony Biżuterii Szyszka”. Mamy nadzieję, że nowa strona www.bizuteriaszyszka.pl będzie kolejnym krokiem w przód i zapewni zarówno Państwu, jak i nam, możliwość dalszej wspołpracy na kolejne lata…